czwartek, 3 lipca 2014

Prolog



-Kapralu uważaj!!
To ostatnie co pamiętam z 45 wyprawy poza mury.
Potem nic…
Cisza…
Ciemność…
Takie …błogie uczucia, ciepło, dobro, zobaczyłem swoją rodzinę  w oddali, matka pomachała do mnie a młodszy brat biegł w moją stronę z zamiarem rzucenia się mi na szyję. Nagle coś mnie stamtąd wyrwało, wstrząs jakby… a potem znowu błogi spokój … Gdy zacząłem odzyskiwać przytomność, blado-niebieskie światło oślepiło mnie na chwilę, i poczułem przenikający ból skroni. Wokół mnie panował gwar, a w powietrzu unosił się silny zapach kreoliny .Widziałem tylko rozmazane postaci nachylające się nade mną, chyba coś mówiły ,ale nie wiem co. Nagle wszystko sobie przypomniałem! Wspomnienia uderzyły mnie niczym fala. Przypomniałem sobie Erena w ręce jednego z tych obrzydliwych potworów. Moje serce zaczęło bić trzy razy szybciej i całkowicie straciłem panowanie nad sobą. Zabiłem wszystkich tytanów na swojej drodze, oczywiście bez problemu uratowałem tę uroczą ofiarę losu, ale w letargu zapomniałem o swoich ludzkich, żałosnych ograniczeniach- mianowicie skończył mi się gaz, a ostrza wyłamały. Pierwszy raz w moim życiu obezwładnił mnie strach, gdy zobaczyłem zbliżające się pięciometrowe monstrum. Chwyciło mnie W swoje ogromne łapska, i ścisnęło tak mocno, że straciłem dech a sekundy potem przytomność. Potem pamiętam tylko przebłyski. Ktoś powalił bestię i podbiegł do mnie, coś krzyczał, szarpał za ramiona, potem jakiś kawałek gdzie byłem niesiony przez ową dobroduszną istotę, no… a potem obudziłem się tutaj- w pomieszczeniu gdzie sterylna biel oślepiała, a ludzie biegali jak poparzeni. Moja zdolność oceny sytuacji była trochę zaburzona, po tym, co się stało, ale doszedłem do wniosku, że znajduję się w szpitalu. Próbowałem się podnieść do siadu, ale gdy tylko spróbowałem napiąć mięśnie, by tego dokonać poczułem ostry, kłujący ból w klatce piersiowej. No tak, pewnie połamał mi żebra. Przekląłem potwora w myślach i zrezygnowałem z prób poruszania się. Potem zaczęły docierać do mnie pojedyncze dźwięki, najpierw ciche szumy, które następnie przerodziły się w ogłuszający bełkot. Nad moim łóżkiem stały co najmniej 4 osoby, mianowicie Hanji, Erwin, pielęgniarka i jakaś drobna blondynka z żandarmerii.
- Panie doktorze! Mamy kaprala z powrotem wśród żywych- Wtedy uświadomiłem sobie, że to co kojące miejsce wcześniej, po utracie przytomności, musiało być moją wyobraźnią, a stan w jakim się znajdowałem- śmiercią kliniczną. Popatrzyłem po znajomych twarzach szczerze uśmiechających się do mnie…
-Nie strasz nas tak więcej, Levi- Odezwał się Erwin.
-Narobiłeś nam niezłego stracha- zaśmiała się Hanji. Mimo, że nie okazywałem tego bardzo ją lubiłem, niepoprawna optymistka. Uśmiechnąłem się w myślach po czym przyjrzałem się blondynce stojącej ciut dalej niż moi kompani.  Erwin zauważył to i pośpieszył z wyjaśnieniem:
-To Annie-dziewczyna zasalutowała- Ona Cię uratowała! Kiwnąłem głową, na znak podziękowania, jako że niespecjalnie mogłem się ruszać ani mówić. Uśmiechnęła się sztucznie, po czym stwierdziła, że musi zdać raport z liczby zgonów i rannych podczas tej misji, zasalutowała i wyszła. Mi natomiast zapaliła się czerwona lampka w głowie, ale nie wiedziałem czego dotyczyła….
- Erwin, powiedz, jak wypadła wyprawa?
- No cóż, cel został osiągnięty, założyliśmy bazę. Lecz traciliśmy mnóstwo kadetów.- odpowiedział dowódca.
-EREN!- Niemal odruchowo podniosłem się i natychmiast tego pożałowałem, ból jaki poczułem był nie do zniesienia, nie mogłem oddychać przez kilka sekund, mimo to nadal nie wiedziałem co stało się z tym dzieciakiem. Hanji, Erwin i w sumie wszyscy  w Sali popatrzyli na mnie jak na wariata- fakt, może dlatego, że nigdy się o nikogo nie troszczyłem.
-Nic mu nie jest, lekarze utrzymują go w śpiączce farmaceutycznej. Za kilka dni mają go wybudzać.
Uff, poczułem niesamowite szczęście! NIC MU NIE JEST! CAŁY I ZDROWY SMACZNIE ŚPI POD OKIEM SPECJALISTÓW. Nie macie pojęcia jakie to uczucie, gdy ukochana osoba jest bezpieczna. Chcecie dowiedzieć się w jaki sposób ten uparty gówniarz, zrobił ze mnie taką ciepłą kluchę? Cóż, w  takim razie do usłyszenia, żołnierzu.



/ Takie coś... nie krzyczcie nie bijcie OwO rozdziały będą pisane raczej w formie takiego dziennika/ pamiętnika... ogółem wspomnień Leviego... DO NASTĘPNEGO/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz